Podwodne życie Brytyjczyków



Chcecie ponurkować? Przyjedźcie do Szkocji. Wystarczy wyjść na ulicę.

 


   Gdy obudziłem się dzisiaj rano przywitała mnie, jak to nazywają tutejsi, beautiful Scottish weather. Tłumacząc na polski – pogoda pod psem, barowa, leje jak z cebra. Normalni ludzie załamują się gdy przez 10 miesięcy w roku pada. Ale nie Brytyjczycy. Dla nich jest to normalne. Stwarza to możliwość do częstszego odwiedzania pubów. Powiem więcej, gdy wiosną i wczesnym latem świeci słońce, jest ciepło i sympatycznie dla polaków, oni wręcz popadają w depresję. W samym Arbroath były chyba ze trzy samobójstwa na wiosnę. Gdy, tak uwielbiane przeze mnie, promyki słońca ogrzewają skórę, Brytyjczycy dostają udarów słonecznych i oparzeń skóry.
   Mam wyjść do sklepu. Patrzę za okno i czuję się jak Jacques Cousteau przed kolejną morską wyprawą. Kto wie na co się natknę w tych wszystkich kałużach. Może będzie mi dane zobaczyć rafę koralową, złapać jakiegoś dorsza na kolacje albo uciekać przed żarłaczem. Coraz poważniej zastanawiam się nad kupnem sprzętu do nurkowania. Jakaś pianka, butla z tlenem, płetwy no i harpun w razie napotkania drapieżnika. Może nie byłbym smacznym kąskiem ale wole się zabezpieczyć. Podróż do sklepu pełna przygód.
   Żeby się nie utopić, trzeba nadmiar wody pobić tą samą metodą. Trzeba się zalać tak, żeby te hektolitry deszczu nie miały żadnego znaczenia. Proponuję dobre piwko, tradycyjną białą lub regionalny produkt – scotch whisky.
   Zakładam więc dmuchane rękawki i ruszam w rejs do sklepu.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz